To nie jest dla mnie łatwe, ponieważ niechętnie piszę o czymś, co mnie obrzydza, np. o lotosie straszącym dziurami. Zjawisko to jest jednak tak fantastyczne i zarazem przerażające, że postanowiłam się nim podzielić. TO siedzi w mojej głowie, jest czymś intymnym, więc tym bardziej doceń moje wyznanie. Sprawa balansuje na krawędzi psychologii i psychiatrii. Co ma więc wspólnego z ogrodnictwem i roślinami? Otóż wszystkiemu winny jest kwiat lotosu, a właściwie straszące dziurami kwiatowe dna.
Na pewno znasz osoby, które boją się pająków, małych pomieszczeń, wielkich przestrzeni, wysokości, czy zastrzyków. Takich lęków jest masa, są mniej lub bardziej dziwaczne dla ludzi bez fobii. Ale czy znasz kogoś kto boi się LOTOSÓW? Jeśli nie, to właśnie poznałeś! Jestem tu i piszę o tym! Przyznaję się jak na kozetce, że boję się lotosów, a szczególnie ich dziurawego korkowaciejącego dna kwiatowego. Może się wydawać to dziwne, śmieszne i niezrozumiałe. Nie przejmuj się – ja też nie wiedziałam przez długi czas o co chodzi. No bo jak można bać się kwiatów, którymi wszyscy się zachwycają, które są symbolem czystości i świętą rośliną. Taki cudowny lotos! FUJ!


Pocztówka z Wietnamu
Mój podróżujący po świecie znajomy często mi przysyła zdjęcia roślin, które spotka na swojej drodze. Uwielbiam takie relacje z podróży, więc możesz wziąć z niego przykład 😉 Będąc w Wietnamie, wysyłał mi zdjęcia lotosów. Jaka była moja reakcja na nie – możesz się domyślić.
– Proszę, nie wysyłaj mi już więcej lotosów!
– Ale dlaczego? Nie lubisz?
– Bo się ich boję!
– Lotosów się boisz? Ale co w nich strasznego? Są niesamowite!
No i zapadła długa cisza, a ja wyszłam na dziwaka!
Długo się zastanawiałam co jest ze mną nie tak. Mam to odkąd pierwszy raz ujrzałam lotos. Nie potrafiłam nigdy sklasyfikować, ani nazwać tego zjawiska, ale pamiętam, że czułam przy tym niepokój i obrzydzenie. O co chodzi, Bożka? Przecież kochasz wszystkie rośliny! Co ty masz z tym lotosem? Może przez te przerażające dziury i wystające z nich oczka?
Na szczęście lotos nie przepada za naszym klimatem i nie straszy z każdego zbiornika wodnego i stawu. Można go co prawda uprawiać sezonowo, ale kontakt z nim jest u nas ograniczony, a ja jestem spokojniejsza.


Zwycięskie lotosy na IGPOTY 12
Wrócę do mojego ulubionego konkursu fotograficznego, w którego ostatniej edycji, nieskromnie chwaląc się, zostałam wyróżniona. W kategorii „Piękno roślin” zostało docenione moje Confetti, a wygrywa fotografia Lotus Tango.
Zdjęcie przepiękne kompozycyjnie, kolorystycznie i ta chwila w tańcu, uchwycona przez Kathleen Furey. Niestety, niepokój jaki czuję patrząc na lotosy, nie pozwala mi delektować się tą fotografią i przeszkadza w odbiorze. Na szczęście nie jest jeszcze tak źle, bo lotosy są skierowane „główkami” do góry. Najgorzej jest, gdy patrzą na ciebie przerażającymi dziurami prosto w oczy.
Lotosy w Arboretum Bolestraszyce
Ostatnio miałam przyjemność odwiedzić przepiękne Arboretum w Bolestraszycach koło Przemyśla. Byłam tam po raz pierwszy, bo ten kąt Polski jest mi zawsze nie po drodze. Tym razem się udało. Jestem zachwycona Bolestraszycami, a szczególności stawami oraz bogatą kolekcją roślin wodnych i bagiennych. Niesamowite wrażenie robią cypryśniki błotne, świecące seledynową poświatą nad bagnami i ogromna kolekcja lilii wodnych. Widoki jak w ogrodzie Moneta!
Ale nie ma tak dobrze! Ten błogi i impresjonistyczny nastrój przerwał mi czyhający w zaroślach LOTOS! Znów pojawił się niepokój, ale również wielka ciekawość, o co z tym lotosem chodzi. Pora stawić lękom czoła i podjąć wyzwanie! Jako pierwszy krok robię wrogowi zdjęcie. Nie było łatwo – skręcało mnie, ale udało się zrobić 3 fotki. Już wiecie dlaczego tutaj jest tak mało moich autorskich zdjęć lotosów.
Uff! Zrobiłam zdjęcia. Żyję. Idę dalej. Cały czas w głowie siedzi mi wielki lotos i przyćmiewa wszystkie piękne widoki.
Bożka, a może ty masz coś z głową?
Podobno najlepiej przezwyciężyć swoje lęki przez kontakt z nimi. Postanowiłam więc dotknąć go, przygasić niepokój, oswoić, może wszystko mi przejdzie. Nie było łatwo, ale zrobiłam to. Wiedziałam, że ten strach nie ma żadnego sensu i podstaw, a jednak. Trochę go podotykałam, wzdrygając się i ciągle nie mogąc zrozumieć o co z tym lotosem chodzi. Dla kogoś stojącego z boku, widok był pewnie komiczny, ale mi nie było do śmiechu.

Fobia, którą odkryłam na trasie Przemyśl – Kraków
Wracając z Przemyśla, po wizycie w Arboretum, cały czas miałam w głowie jeden wielki lotos. Zaczęłam się obawiać o stan mojej psychiki, więc pogrzebałam w internecie, wpisując w wyszukiwarce: kwiat lotosu, strach, niepokój! Wyskoczyły niepokojące obrazki, obrzydliwe dla moich oczu, nie do przejścia, ale MAM TO! BINGO!
Tak odkryłam fobię, którą miałam od dawna, a którą w końcu określiłam, nazwałam i zdiagnozowałam. Byłam w wielkim szoku, że coś takiego istnieje i że nie jestem jedyna. Uff! Czytam, że ta fobia nie jest zakwalifikowana do zaburzeń psychicznych i że należę do 15% wybrańców na świecie, którzy mają TRYPOFOBIĘ. Czy jest mi lepiej? Nic a nic.
Wszystkiemu winne te dziury!
Trypofobia, cytując Wikipedię to: „nadmierny strach lub niepokój wywołany obrazem, składającym się ze skupiska niewielkich dziur lub otworów o nieregularnych kształtach”. Gdy to piszę, mam w głowie ciągle ten obraz, więc zrozum – nie jest mi łatwo. Pocieszam się jednak, że nie mam zaburzeń psychicznych, a fobia ta ma raczej podłoże ewolucyjne.
Z jednej strony nie jest przyjemnie mieć taką przypadłość, z drugiej – jest to mechanizm obronny, który tkwi w naszej podświadomości. Ma on wywoływać nieprzyjemne skojarzenia z potencjalnie niebezpiecznymi sytuacjami: z gniazdem owadów, jadowitymi zwierzętami, które mają podobne wzory na ciele lub z chorobami, które powodują zmiany skórne. Uwierzcie, gdy piszę to – mam gęsią skórkę. Nawet myśląc o obrazkach z dziurami uruchamia się ostrzeżenie. Tak to działa! Czytam, że ta fobia może mnie uratować! Mózg ludzki jest jednak fantastyczny!
A ty boisz się lotosów?
Jeśli patrzysz na powyższe zdjęcia i też cię skręca lub czujesz się niekomfortowo, prawdopodobnie należysz do grupy ludzi, którzy mają trypofobię. Dobrą wiadomością dla Ciebie jest to, że możemy się nawzajem wspierać, wspólnie popłakać, mieć dreszcze lub pośmiać się z tego.
Jeśli patrzysz na dno kwiatowe lotosu bez obrzydzenia, jesteś szczęściarzem! Ale uważaj, ta fobia może rozwinąć się w trakcie czytania nawet mojego tekstu i oglądania trypofobicznych obrazków. Może być wynikiem podatności na sugestię i można się tym zarazić emocjonalnie! Trypofobii można się też nabawić jadąc po niektórych polskich drogach 😉
Na szczęście od tego się nie umiera. Jedynie życie ogrodnika, który jest wystawiony na oglądnie trypofobicznych dziur, jest mniej przyjemne. Piszę o tym nie tylko żeby podzielić się moim odkryciem, ale również w ramach terapii. Podobno ma to oswoić moje lęki przed dziurami. Nie wiem jednak, czy przyniosło to pozytywne działanie terapeutyczne. Im więcej o tym myślę, tym więcej dziur wokół siebie widzę. Mam nadzieję, że nie będę wkrótce uciekać na widok monstery dziurawej, monstery adansonii, czy żółtego sera.
Czego Państwu i sobie nie życzę!
PODZIĘKOWANIA
dla Łukasza Skopa z BEZ-OGRÓDEK za użyczenie mi na potrzeby tego wyznania fotografii kwiatów lotosa.
Zostaw Komentarz