Jeśli tak samo jak ja nie lubicie zimy i cierpicie z powodu braku zieleni, to mam dla was super propozycję. Odwiedźcie Palmiarnię! Wiem, że ten pomysł wydaje się być świetny dla mieszkańców Poznania lub np. Gliwic, Zielonej Góry czy Łodzi… Co mają zrobić inni? Wybrać się tam! To jest cena za prawdziwą dawkę zieleni w zimie. Wiem, że wielu znajomych ogrodników wybiera się na tegoroczną Gardenię. Palmiarnia znajduje się tylko kilka kroków od Targów, więc przy okazji warto i do niej wstąpić.
Ja doceniam istnienie poznańskiej Palmiarni szczególnie zimą, gdy na dworze szaro-buro, temperatura na minusie i smog. A tu proszę – tylko 9 zeta i mamy tropiki, wilgotne, nasycone tlenem powietrze i ciepło, ach jak cieplutko. Największego szoku klimatycznego doznajemy przy wejściu do pierwszego pawilonu. Z szaroburej szmaty wchodzimy w piękny i zielony świat. Kilka dni temu znów tam byłam. Wygrzałam zmarznięte kości i ukoiłam oczy zielenią.
Niezmiennie fascynuje mnie budowa roślin i ich przystosowanie do życia w różnych warunkach. Dlatego skupiłam się w tym poście na podstawach. Czasem najbardziej znane fakty zachwycają. Zwłaszcza, że na co dzień nie zastanawiamy się po co roślinom korzenie czy kwiaty, to jest oczywista oczywistość. Spójrzcie na to, co kryje się w detalach.
Korzenie rosną w dół
Zastanawialiście się jak to jest, że rośliny zawsze wiedzą gdzie jest góra, a gdzie dół? Czemu korzeń zawsze wydłuża się do dołu, a łodyga kieruje się ku światłu? Nawet jeśli odwrócimy roślinę „do góry nogami”, to i tak po czasie korzeń znajdzie sobie drogę w kierunku ziemi. Weźmy np. takiego Ficusa benjamina, którego korzenie powietrzne zawsze wydłużają się w dół, chociaż mogłyby wędrować w różnych kierunkach. Reakcje organów roślin to po prostu efekt działania grawitacji. Prawda, że proste? Jednak przez wiele wieków nie było to takie oczywiste.
Korzeń dostarcza roślinie wodę i sole mineralne. Jest pierwszym organem rozwijającym się przy kiełkowaniu, bez niego dalej ani rusz. Zwykle twardo trzyma się ziemi, ale w przypadku wielu roślin w ogóle tej ziemi nie potrzebuje. Korzenie powietrzne epifitów pobierają wodę z opadów i pary wodnej. Korzenie podporowe pandana stabilizują roślinę rosnącą na grząskim i błotnistym podłożu. Niektóre wyspecjalizowały się w pełnieniu nietypowych funkcji, np. pneumtofory cypryśnika błotnego „oddychają” w ciężkim terenie błotnistym, inne pełnią funkcję spichrzową, a jeszcze inne czepiają się podpór, żeby roślina miała się po czym wspinać. Przez korzeń można rozmnażać i korzeń można jeść. A to jeszcze nie wszystkie tajemnice korzeni.

Pień czy kłodzina?
Kłodzina to rodzaj pnia charakterystyczny dla palm i sagowców. Jak myślicie, co może przypominać kłodzina hioforby butelkowej? Oczywiście, że butelkę! Kłodziny mają zwykle nierozgałęziony pokrój z pękiem liści na szczycie. U sagowca malajskiego widać pasma zdrewniałych nasad liści, które tworzą systematycznie kłodzinę. Im starszy sagowiec, tym wyższa kłodzina.

Kolce czy ciernie?
Teraz kolej na rośliny dla teściowej 😉 Pufy, fotele i drzewa do przytulania. Im bardziej nie lubicie teściowej, tym większy użytek moglibyście z nich zrobić. Ale ja mam na szczęście fajną teściową. Chociaż i tak moja wrodzona złośliwość kazała mi wysłać z Palmiarnii sms-a z zapytaniem: „Czy Mamusia nie chciałaby przypadkiem takich puf?”
Czy kaktusy i wilczomlecze mają kolce? Większość powie, że tak, bo skoro mogą ukłuć, to mają. Otóż kaktusy i wilczomlecze mają ciernie. Czym więc różnią się one od kolców? Ciernie mają własną wiązkę przewodzącą, która łączy je z rośliną. Wzmocnione są drewnem, co utrudnia ich złamanie. Są charakterystyczne dla kserofitów, które rosną na ubogich w wodę terenach. To rodzaj przystosowania przed nadmierną utratą wody, a także ochrona przez zwierzętami roślinożernymi.
Kolce poznamy po tym, że stosunkowo łatwo je oderwać. Nie wnika do nich wiązka przewodząca i nie mają połączenia z wnętrzem rośliny. Możecie porównać oba te twory odrywając kolec od róży i cierń od kaktusa. Albo nie! Lepiej uwierzcie mi na słowo.

Kwiaty
Istnieją rośliny np.orchidee, które kwitną raz na kilka lat. Może to i dobrze, bo okropnie śmierdzą. Przyzwyczajeni jesteśmy, że kwiaty są piękne i kwitnąc, wydzielają piękne zapachy. Wyglądem i zapachem przyciągają owady, które je zapylają. Z niektórymi jednak jest taki problem, że wydzielają nieprzyjemną dla ludzi woń np. gnijącej padliny. Robią to po to, aby przyciągnąć muchy, które żywią się właśnie padliną lub odchodami. Nie interesują ich piękne i kochane przez wszystkich pszczoły, tylko właśnie wstrętne muchy! Wyglądem często też upodobniają się do kawałka mięsa, czy sierści zwierzęcia. Wszystko po to, aby żyć i się rozmnażać. Obecnie kwitną Paphiopedilum, Phalaenopsis i Cattelye, więc żaden odór nie zakłócał odbioru.
Owoce czyli podsumowanie
Kwintesencja , podsumowanie trudu i zmagań rośliny. Owoc powstaje po zapyleniu i zapłodnieniu. Jest sumą światła, pobranych składników pokarmowych i wody, odporności, zdrowia, warunków życia oraz działalności zapylaczy. Chroni znajdujące się w nim nasiona, pozwala im bezpiecznie dojrzeć i ułatwia rozsiewanie się. Owoce przystosowały się znakomicie do rozprzestrzeniania – wyrzucają nasiona na dalekie odległości, opadają pod wpływem grawitacji, wytwarzają aparaty lotne albo są łakomym kąskiem dla zwierząt, które przenoszą dalej nasiona. Wszystko po to, aby dalej żyć i się rozmnażać.
Owoce to element naszego menu. Mogą być smaczne, pożywne i zdrowe, ale też trujące i niebezpieczne. Mogą być po prostu niedobre i nienadające się do jedzenia. Tak jak owoc drzewa kiełbasianego ze zdjęcia poniżej. Wykorzystywany w celach kultowych i leczniczych, ale jednak niejadalny.
Liście pełne chlorofilu
Najważniejszym zadaniem liści jest wytwarzanie materii organicznej z dwutlenku węgla i wody. Na pewno wszyscy znacie proces fotosyntezy. Aby zwiększyć efektywność pochłaniania światła liście są najczęściej szerokie i płaskie. Jednak z drugiej strony właśnie przez liść wyparowuje woda z rośliny… Jeśli wyparuje więcej wody niż korzeń jest w stanie jej dostarczyć, to roślina więdnie, a nawet ginie. Na szczęście rośliny przystosowały się do warunków środowisk, w których żyją i dlatego np. sucholubne kserofity mają liście małe i wąskie, aby powierzchnia transpiracji była jak najmniejsza. Często pokryte są kutnerem, grubym nabłonkiem albo nalotem woskowym. To widać wyżej na zdjęciach wilczomleczów, spójrzcie też na Alluaudia ascendens i jej maleńkie, ale grube i pełne wody serduszka.
Dzięki liściom roślina oddycha, liście biorą udział w rozmnażaniu, mogą być siedliskiem dla innych organizmów, mogą być pułapkami (rośliny drapieżne), służyć do podpierania (wąsy czepne) i wytwarzać mechanizmy obronne (mimoza). Mają ogromne znaczenie gospodarcze, ponieważ dostarczają pokarmu, lekarstw i używek. To głównie dla nich przyszłam zimą do Palmiarni!


Dziewięć pawilonów roślinności z ciepłych klimatów. Przyznam, że efekt cieplarniany korzystnie wpłynął na moją psychę. Nikt mi nie powie, że zieleń nie działa pozytywnie na samopoczucie. Dodatkowo, wzmocniona kawą wypitą w środku dżungli, mogę wejść znów w szarą rzeczywistość.
8 Odpowiedzi
EwaG
Czuję się jak w raju.
EwaG
Zapomniałam dodać, że zdjęcie ze storczykami niezwykle urokliwe.
PartThyme
Jak się człowiek napatrzy na zielone to od razu lepiej się robi na sercu 😉 Piękne zdjęcia!
Marta City Gardener
A ja takie tropiki mam na co dzień, bo pracuje w jednej z takich Palmiarnii wlasnie 😛 A Pozatym ciekawy post, i fajne zdjecia . Pozdrawiam
justpointofview.weebly.com
Uwielbiam palmy, kaktusy, storczyki.. chyba pora wybrać się do pobliskiej palmiarni 🙂
Magdalena Sikora-Lewandowska
Muszę koniecznie odwiedzić to miejsce i naładować akumulatory, uwielbiam rośliny, wszelkie…Coś pięknego i kojącego zarazem…Warto przejechać 100km ☺☺☺
Małgorzata Szychowska
Zazwyczaj nie zaglądam na blogi przyrodnicze ale ten wpis o palmiarni jest tak inspirujący, że być może w przyszłym tygodniu odwiedzę to miejsce 😀 Dziękuje 🙂
Tamaryszek
Nie przepadam za roślinami egzotycznymi, ale Twój tekst jest ciekawy, a zdjęcia piękne.