Odrodzenie w Karkonoszach
Jakiś czas temu wróciłam z Karkonoszy. Właściwie z objazdówki: Wojsławice, Srebrna Góra, Kotlina Kłodzka, Góry Stołowe, wszystkie Zdroje, z metą w schronisku Odrodzenie w Karkonoszach. Jeżdżę tam dosyć często, bo bardzo lubię te góry. W ogóle lubię góry, choć kondycja już nie taka jak kiedyś. Jednak łażę. Łażę i sapię, ale ciągnie mnie tam niezmiennie.
Lubię wpadać też do naszych sąsiadów zza miedzy na knedliczki, smażony syr i inne atrakcje. Nie ukrywam, że lubię czeskie miasteczka, bo jest spokojniej niż u nas. Nie spotkałam się tam z dominującą nad wszystkim siarczystą muzyką, hałasem, automatami typu 'walnij mnie” i przekrzykiwaniem turystów. Jakiś taki grzeczny ten czeski naród, a może po prostu mam szczęście do ludzi i miejsc?
Pogoda dopisała, złapałam opaleniznę na górskiego turystę (nogi z widocznymi białymi śladami powyżej kostek, na twarzy białe wspomnienie po okularach słonecznych i opieczony kark). Wiało przez te kilka dni niemiłosiernie. W ekstremalnych warunkach cieszę się, że mam masą foki, przynajmniej nie zwieje mnie z takiej np. Śnieżki.
Podreptałam to tu, to tam, trochę na wschód, trochę na zachód. W końcu nogom należał się jeden dzień wolnego i był to doskonały moment, aby odwiedzić nową czeską atrakcję – Ścieżkę w koronach drzew, o której dowiedzieliśmy się kilka dni wcześniej od naszej gospodyni spod Polanicy.
Ścieżka w koronach drzew
Nowy obiekt po czeskiej stronie Karkonoszy przyciąga wielu turystów. Sama nazwa brzmi zachęcająco na maksa, przynajmniej dla mnie, bo uwielbiam chodzić, kocham las i drzewa, a tu jeszcze kumulacja – spacer w ich koronach! Ruszamy więc z Odrodzenia do Jańskich Łaźni. Autem, bo to blisko nie jest, a przypominam, że nogi mają tego dnia odpocząć. Jak to sobie wyobrażałam, a jak było w rzeczywistości? Pomijając tłumy ludzi, (czego się spodziewałam) ogólne wrażenie było pozytywne.
Parkujemy elegancko, chociaż samochodów mnóstwo, przy kasie spora kolejka, która jednak sprawnie się przesuwa. Witają nas wyrzeźbione w drewnie ślimaki. Ślimaki zresztą będą nam towarzyszyły w dalszej trasie. Ślimaczą się np. po drewnianych balach, na których opiera się konstrukcja ścieżki. Te ślimaki, to vřetenovka krkonošska – endemiczny gatunek zamieszkujący Karkonosze. Wita nas też ujadanie psów w budach. Myślę sobie po co te psy i dlaczego tych bud aż tyle? Jak się później dowiedziałam, to tymczasowy hotel z miską wody dla czworonogów, których właściciele spacerują w koronach drzew. Ciekawe rozwiązanie, chociaż myślę, ze pieskom średnio się podobało.
Wyobrażenie kontra rzeczywistość
Najgorzej sobie coś wyobrazić, a potem się zdziwić. I ja tak właśnie sobie wyobraziłam, że ścieżka będzie poprowadzona trochę wyżej. Marzyło mi się spacerować między szczytami drzew, a wysokość ścieżki (ponad 20 metrów) trochę mnie rozczarowała. Ale co zrobić, że mam wybujałą wyobraźnię? Musiałam się przyzwyczaić i cieszyć lasem na wyciągnięcie ręki.
Ścieżką idziemy ponad kilometr. Żeby nie było nudno, na trasie zbudowano alternatywne drogi dla bardziej wymagających i żądnych adrenaliny. Można przespacerować się np. po linie na wysokości 20 metrów nad ziemią i przez kilka sekund poczuć się jak Jay Cochrane. Polecam, spróbowałam i było całkiem fajnie. Miejsca te są doskonale zabezpieczone, dostępne bez problemu dla dzieci, które mają przy okazji dodatkową atrakcję. A i niejeden dorosły może zmierzyć się tu ze strachem. Ja miałam w planach tego dnia dużą większą dawkę adrenaliny (tyrolkę!), więc taka tam lina nie robiła na mnie żadnego wrażenia 😉
Edukacja na wysokościach
Ścieżka jest nie tylko leśno- górską atrakcją turystyczną, ale ma też cel edukacyjny. Na trasie zamieszczone są interaktywne stanowiska, które opowiadają o życiu lasu, wieku drzew, roli małych i dużych żyjątek leśnych, o tym, jak ważna jest różnorodność gatunkowa, o niebezpieczeństwie monokultur i innych ważnych leśnych sprawach. Tablice edukacyjne są w języku czeskim i angielskim. Do pobrania jest też aplikacja w języku polskim, która tłumaczy nam wszystkie niezbędne informacje. Wystarczy przyłożyć telefon do kodu na tablicy i już pobiera się tłumaczenie. Na terenie obiektu jest free wi-fi, więc dla nikogo nie powinno stanowić to problemu.
Las z innej perspektywy
Głównym, kulminacyjnym punktem spaceru jest spiralna wieża widokowa. Zanim jednak wejdziemy na górę, musimy przejść do podziemi wieży, w których mieści się interaktywne centrum edukacyjne. Można zobaczyć z bliska „korzeń lasu” i uzyskać odpowiedzi na wiele pytań dotyczących jego życia.
Z jaskini wchodzimy spiralnie wznoszącymi się chodnikami na szczyt wieży, czyli na wysokość ok. 45 metrów nad ziemią. Chodniki poprowadzone są bardzo łagodnie, więc nie musicie się bać, że nie dacie rady. Bez problemu można wjechać na samą górę nawet z wózkiem. Całość jest zabezpieczona siatkami i barierkami. Przede wszystkim nie jest ażurowa, co daje poczucie bezpieczeństwa.
Na szczycie wieży czeka na nas nagroda w postaci rozległych widoków na gęsty las i Karkonosze. Jednak chyba największą atrakcją jest możliwość zjazdu z wieży spiralną rurą. Przy okazji można skrócić sobie drogę powrotną. Zjazd jest możliwy za dodatkową opłatą 50 koron. Ja niestety zeszłam pieszo, nie odważyłam się wcisnąć do rury razem z całym moim inwentarzem fotograficznym. Rura wygląda groźnie, ale raczej zawrotnej prędkości tam nie osiągniecie, bo każdy zjeżdżający dostaje pod siedzenie matę hamującą. No i na szczęście 😉
Jak dojechać do Jańskich Łaźni?
Jańskie Łaźnie leżą niedaleko granicy z Czechami. Ja dojechałam tam od Czeskiej strony, ze Szpindlerowego Młyna, kierując się na Pec. Z Polski można dojechać przez przejście graniczne w Lubawce lub na Przełęczy Okraj. Bilety wstępu kosztują od 180 koron czeskich za dziecko (od lat 3) do 220 za osobę dorosłą. Więcej praktycznych informacji znajdziecie na stronie obiektu, która dostępna jest również w języku polskim.
Wrażenia
– no i jak ci się podobało? – pyta mnie mąż po zejściu
– w skali od 1 do 10 daję 4 – odpowiadam
– tak słabo? ale jesteś wymagająca! a co w takim razie jest dziesiątką?
– nurkowanie w Morzu Czerwonym i Mont Blanc
Tak czy siak warto wybrać się na spacer w koronach drzew. Zwłaszcza jeśli chcecie zabrać ze sobą dzieciaki. A! I bardzo ważna informacja! Co mi się jeszcze podobało? To, że obiekt jest DOSTĘPNY dla wózków inwalidzkich. To nieprzeciętna okazja, żeby osoba niepełnosprawna mogła wjechać na wysokość 45 metrów i zobaczyć widok, który zwykle jest dla niej niedostępny. To jest wielki plus tego obiektu. Sama byłam świadkiem spaceru na kółkach i emocji z tym związanych.
Przy wyjściu można zahaczyć o restaurację, wypić kawę, zjeść obiad oraz zrobić zakupy w małym sklepiku (głównie wyroby z drewna). Dla najmłodszych powstał w pobliżu restauracji plac zabaw.
Czy warto pospacerować w koronach drzew?
Warto! Jeśli będziecie w okolicy, to odwiedźcie Jańskie Łaźnie. Po spacerze w koronach drzew możecie wjechać kolejką linową Černohorský Express na Czarną Górę. Oprócz tego warto zahaczyć o samo miasteczko. Czekam zatem na wasze wrażenia z tego miejsca 🙂
13 Odpowiedzi
Zofia | Podróże po kulturze
Niby podobnie, ale jednak nie do końca. Słowacka ścieżka jest bardziej nad koronami (choć wysokość ma podobną), a Jańskich Łaźniach idzie przez las. Podoba mi się, a że też uwielbiam Karkonosze, to kto wie czy w przyszłym roku jej nie przetestuje 🙂
Artur Kierzek
Aż nie wierzę, że taki obiekt w ogóle istnieje! Wspaniała relacja i świetne zdjęcia 😀 Dziękuję i pozdrawiam!
Bożka z Zielonej bombonierki
Istnieje 🙂 Mało tego – podobno w okolicach Tatr otwarty został niedawno jeszcze fajniejszy obiekt. Nie byłam, ale muszę się wybrać i oczywiście opisać. Dziękuję za odwiedziny!
Rykoszetka o życiu w mieście
Bo ta jest w koronach drzew! 🙂 A jest jeszcze Ścieżka w obłokach w Dolni Moravie 🙂 Na obydwie chcę poniecznie się wybrać!
Bożka z Zielonej bombonierki
Tak, to jest ta w koronach drzew. Ścieżkę w obłokach znam ze zdjęć i opowieści, bo niedawno była tam moja rodzina. Podobno też bardzo fajna. Powstała jeszcze nowa atrakcja w okolicach Tatr, w słowackim Żdiarze.
Tamaryszek
Podoba mi się, odwiedzę to miejsce, kiedy będę w pobliżu. Byłam na takiej ścieżce w Londynie, ale ta wydaje się mieć o wiele większy rozmach. I te widoki wokół.
Bożka z Zielonej bombonierki
W Londynie nie byłam, widziałam tylko zdjęcia tej ścieżki, więc nie mogę porównać. A ta w sumie nie jest tak daleko, wpadnij i daj znać jak wrażenia.
Jolanta Zdanowska
Widziałam już takie ścieżki w koronach drzew w Londynie i Tajlandii, ale ta wieża widokowa to naprawdę robi wrażenie! Tego jeszcze nie widziałam! W tego rodzaju konstrukcjach fajne jest to, że można popatrzeć na drzewa z zupełnie innej perspektywy. W Tajlandii np. wypatrywałam egzotycznych ptaków, ale grupka Chińczyków robiła tyle hałasu podczas nieustannego pstrykania sobie selfie, że wszystko, co mieszkało w koronach drzew pouciekało…
Bożka z Zielonej bombonierki
To są niestety minusy takich atrakcji. Każdy chce selfie, zdjęcie ze ścieżką, zdjęcie z drzewem, itd. Szkoda, że czasem nie możemy spokojnie wybrać terminu, bo zwiedzamy w weekendy albo w sezonie urlopowym. Tajlandia brzmi ciekawie – muszę się kiedyś w końcu wybrać i zobaczyć ten zielony raj.
Babownia
Bożena, już drugi raz czytam ten wpis i nareszcie na komputerze, więc w końcu (ja ślepota) napiszę 🙂 jestem pod ogromnym wrażeniem i opada mi kopara na myśl o tym miejscu. Kurczę, szkoda, że to tak daleko ode mnie bo bym męża na urodziny zabrała na wycieczkę 🙂 A tu lepiej pewnie z dzieciaczkiem pojechać, żeby czegoś się nauczył przy okazji. Muszę Ci powiedzieć, że „zakotwiczyły” mi się Jańskie Łaźnie w głowie i jestem pewna, że tam kiedyś będę. A kiedyś będzie niedługo 🙂 Buziak!
lawyerka
Nigdy nie słyszałam o tym miejscu. Wygląda świetnie! Chętnie zdecydowałabym się na taki spacer w koronach drzew. Myślę, że to fajna atrakcja zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci 🙂
MariaTamara
Świetna jest ta ścieżka, spacer i mi dostarczyłby wielu pozytywnych wrażeń 🙂
Hania Zawisza
Widoki zapierają dech w piersiach!