
Opuchlaki występują w wielu ogrodach i potrafią szybko zniszczyć, a nawet uśmiercić kolekcję roślin. Są to chrząszcze trudne do wytępienia i groźne nie tylko dla roślin ozdobnych, ale również innych upraw. Kochają truskawki, maliny, różaneczniki, żurawki, trzmielinę, ostrokrzewy, hortensje, cisy, azalie, lilie, nie gardzą też np. powojnikami. Wyrządzają szkody w nadziemnej części rośliny i w korzeniach. Rośliny zaatakowane przez opuchlaki można poznać po charakterystycznych półokrągłych wgryzieniach na liściach, czasem płatkach kwiatów oraz po tym, że roślina nie trzyma się podłoża i po złapaniu jej w dłonie okazuje się, że nie ma korzeni.
Szkodę wyrządzają zarówno dorosłe osobniki, jak i larwy. Dorosłe chrząszcze można rozpoznać po charakterystycznym ciemnym ubarwieniu z jasnymi łuskami na pokrywach. Mają ok. 13 – 15 mm. Żerują nocą, chociaż za dnia też można je czasem zobaczyć jak wspinają się np. po ścianach budynków.
Larwy mają do 1 cm długości, są kremowo – białe, łukowato wygięte z brązową główką. Żerują na korzeniach, przegryzając zwykle korzeń główny i podstawę łodygi, co powoduje usychanie rośliny.
Dlaczego tak trudno je wytępić?
Samice opuchlaka nie potrzebują do rozmnażania samców, są dzieworodne. W ciągu lata każda z nich jest w stanie złożyć ok. 500 jaj. To już poważna sprawa. Walka z nimi trwa zwykle dwa lata lub dłużej, ponieważ trzeba zwalczać larwy, chrząszcze i znów larwy. Larwy żerujące w systemie korzeniowym rośliny w kwietniu – maju przeobrażają się w postać dorosłą. Wtedy wychodzą z gleby w poszukiwaniu innego menu i atakują część nadziemną rośliny. W tym samym czasie składają również jaja. Tak mija czerwiec i lipiec. W sierpniu pojawiają się nowe larwy, które zimują w okolicach korzeni. Zwalczać więc należy zarówno larwy (wiosną i późnym latem), jak i dorosłe chrząszcze (przez całe lato aż do jesieni).
Profilaktyka:
- Przy zakupie nowych roślin należy sprawdzić ich liście oraz bryłę korzeniową. Jeśli zauważysz charakterystycznie wygryzione brzegi liści albo jaja, larwy w okolicach korzeni, nie kupuj tej rośliny.
- Rajem dla nich są rośliny uprawiane w pojemnikach. Tam mają świetne warunki do życia, dlatego nie wykorzystuj powtórnie podłoża z pojemników.
Zwalczanie:
- Środki chemiczne u mnie nie zdały egzaminu. Właściwie to zastosowałam tylko jeden, ale dałam sobie z nim spokój. Stosując go bezpośrednio na spacerujące chrząszcze, nie zauważyłam, żeby robiły sobie z tego jakiś problem. Dalej zajadały ze smakiem liście. Prawdopodobnie chrząszcze szybko uodporniły się na wiele środków chemicznych.
- Można zastosować wyciąg z wrotyczu, jednak u mnie niestety nie zadziałał. Polecałabym go bardziej jako profilaktykę. Nie znaczy to, że u Was się nie sprawdzi. Zawsze lepiej spróbować najpierw naturalnych środków, zanim sięgniemy po chemię.
- Z mojego doświadczenia wynika, że najbardziej skuteczne jest zastosowanie nicieni – Heterorhabditis bacteriophora lub Steinernema kraussei. Po wprowadzeniu ich do gleby, wnikają one do ciała larwy, powodując śmiertelną infekcję. Po około dwóch tygodniach larwy brązowieją i giną. Nicienie nie są szkodliwe dla ludzi i zwierząt. Aplikację trzeba wykonać dwukrotnie w ciągu roku – wczesną wiosną ( w marcu – kwietniu, by zniszczyć potomstwo, które przezimowało ) i jesienią (koniec sierpnia- początek września, aby zniszczyć larwy powstałe tego lata).
- Mechaniczne niszczenie osobników dorosłych od wiosny do jesieni stało się już moim nocnym rytuałem. Przyda się latarka czołówka, dobry wzrok i spokojne ruchy. Chrząszcze, gdy poczują zagrożenie, spadają z rośliny, leżą do góry nogami i udają martwe. Takie cwaniaki! Dlatego nocne łapanie chrząszczy to nie lada sztuka i przyda się odrobina wprawy.
- Jesienią, przenosząc do pomieszczeń rośliny, które nie zimują na dworze, trzeba sprawdzić, czy nie wnosimy ich razem z larwami czy chrząszczami.
- Z pomocą przychodzą nam np. ptaki i pająki w ogrodzie. Przyroda sama dba o równowagę.
- W miarę możliwości należy przekopywać ziemię, gdyż jest większa szansa na zniszczenie jaj i larw. Przesadzanie i dzielenie roślin to dobry moment na przekopanie gleby i skontrolowanie stanu korzeni.
Jeśli macie doświadczenie w walce z opuchlakami, podzielcie się nim w komentarzu. Każda rada jest cenna!
13 Odpowiedzi
Rododendrony i azalie - wiosenne piękności w ogrodach
[…] Chorobą najczęściej atakującą różaneczniki jest fytoftoroza, która objawia się brązowieniem i zwijaniem się liści, następnie całe pędy obumierają. Niestety najczęściej taką roślinę należy wykopać i spalić a sąsiednie rośliny opryskać preparatem przeciwgrzybowym. Szkodnikiem atakującym i opornym do zwalczenia jest za to opuchlak. Wygryza on w brzegach listków charakterystyczne dziurki. Walka z nim jest trudna, gdyż żeruje nocą, a niebezpieczne są zarówno larwy jak i osobniki dorosłe. Ja na szczęście nie miałam tego drania u siebie, ale jeżeli chcecie o zwalczaniu opuchlaków poczytać to zapraszam do Zielonej bombonierki. […]
Bozka PIOTROWSKA
Niezmiernie miło, cieszę się! Trochę ostatnio zaniedbałam sprawy blogowe, ale już nadrabiam 🙂 Dziękuję za nominację, postaram się sprostać wyzwaniom 🙂
Tamaryszek
Dzięki, wiosną ruszam do boju.
Tamaryszek
Jeszcze raz ja – dziś przychodzę z oficjalną wiadomością – mam nadzieję, że sprawi Ci przyjemność informacja o tym, że nominowałam Twój blog do Liebster Blog Award. Zapraszam do siebie – w ostatnim wpisie z dnia dzisiejszego znajdziesz więcej informacji i pytania do Ciebie. Pozdrawiam!
Bozka PIOTROWSKA
Niestety opuchlaki mają bardzo bogate menu. Stosowałam Larvanem. Uważam, że jest skuteczny, przy zachowaniu wymaganych warunków do rozwoju nicieni. Trzeba też wziąć pod uwagę, że jedna aplikacja to za mało. O efektach można mówić po zastosowaniu nicieniu dwa a nawet trzy razy, Czyli wiosna – koniec lata/wczesna jesień i ewentualnie następna wiosna. Po pierwszym zastosowaniu zauważyłam widoczne zmniejszenie ilości chrząszczy, ale nie całkowitą ich eliminację.
Bozka PIOTROWSKA
Walka z nimi jest również ciężka…
Tamaryszek
A ja myślałam, że opuchlaki żrą tylko rododendrony… Czy nicienie stosowałaś w postaci preparatu Larvanem? Słyszałam opinie, że jest nieskuteczny.
Leo
U mnie co prawda nie zauważyłam opuchlaków ale stołują się w moim ogrodzie pędraki. Fuj! też zżerają wszystko, nie zostawiają tylko wcięć na liściach…
Bozka PIOTROWSKA
Tylko pozazdrościć i tfu, tfu – nie zapeszać! Ja sobie przyniosłam je z żurawkami. Odrobina nieuwagi i wszystkie skonsumowały.
Bozka PIOTROWSKA
Też tak działam! Nicienie do gleby, chrząszcze usuwam ręcznie. Drugi rok walki i widzę, że jest ich mniej, ale rzeczywiście to walka z wiatrakami. Wiosną jeszcze raz zastosuję nicienie. Mam w planie ogłosić wygraną i nie poddam się!
Piotr
Uzywam larvanem ale to nie starcza. Co noc chodze z latarką i rozgniatam w palcach opuchlaki wchodzące na szczyt roślin. Dzis zauwazylem dwa w sieci pająka. Super! Żyją we wszystkim truskawki, maliny, róże, tuje. Chyba trafiły do mnie w doniczce ze swierkiem swiatecznym. Wiec żrą wszystko
Ogrody Ewy G.
Na całe szczęście te bydlaki omijają mój ogród.
Marta City Gardener
U nas najlepiej sprawdzaja się nicienie + mechaniczne usuwanie chrzaszczy, i larw. Niesety tak jak pisałaś niezbędna jest systematyczność, i terminowość wykonania tych zabiegów (maj, wrzesień). W praktyce jest to właściwie walka z wiatrakami. Jeszcze nie udało mi się z nimi wygrać całkowicie, jedynie ograniczyć rozprzestrzenianie na inne rośliny. Pozdrawiam serdecznie 🙂